Wyobraź sobie, jaki to zręczny kot, sam przełożył smoczek z butelki od mleka na buteleczkę z wermutem i wszystko wychłeptał. - Mówił Niedźwiedź z przejęciem i z przekonaniem (tak mu się zdawało), a w każdym razie z podziwem (dla własnego sprytu).
Mysza tylko spojrzała koso i poszła przekładać smoczek z powrotem.
Niestety, mijały tygodnie, a Muszka, która już powinna nauczyć się pić normalnie z miseczki jak każdy człowiek, nadal piła tylko ze smoczka.
- Rozleniwiliśmy Cię tym smoczkiem. Nie możesz całe życie być niemowlakiem - tłumaczył jej Niedźwiedź, a Mysz dodała:
- Chyba, że wzorujesz się na Tatusiu.
Wreszcie pewnego dnia Niedźwiedź usłyszał dochodzące z kuchni "chłep, chłep!" i gdy przybiegli z Myszą, to zobaczyli jak Iskierka macza języczek w miseczce z mlekiem, chowa go, i znów wysuwa i macza, i odetchnęli z ulgą. A Mysz poszła do regału po Książeczkę. Bo od Cioci Weterynarz dostali piękną Książeczkę Postępów Dziecka. Wpisują tam pierwszy kęs, pierwszy bieg, pierwsze podrapanie (kogo, w jakich okolicznościach, wpisać godzinę, zrobić schematyczny rysunek i wziąć oświadczenie od poszkodowanego).
Jedną z pierwszych umiejętności było jedzenie. Pierwsze kęsy, pierwsze mięso (oczywiście sojowe, jako że cała rodzina jest wegetariańska ). Mysz, chcąc ułatwić maleństwu, pocięła posiłek na drobne kawałeczki, żeby dziecko nie miało kłopotów z gryzieniem i się nie udławiło. I rzeczywiście, Muszka zjadła te kawałeczki bez kłopotu, a potem chwyciła duży kawał i w okamgnieniu rozerwała go na strzępy i pożarła. Mysza w ostatniej chwili zdążyła jeszcze cofnąć swoją łapkę sprzed jej paszczy.
- Żarłacz? - spytała Mysza, zdziwiona.
- Żarłacz futrzasty! - dodał Niedźwiedź.
- Może to tygrys albo ryś. Ma takie pędzelki na uszach. Zobaczysz, że wyrośnie z niej puma. Pewnie dlatego nam ją podrzucili. Bali się sami wychowywać.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz