nie ma. Niuni. nie bedzie.
nie ma części mnie już..
kolejny raz czuje sie rozszarpana jak przez sępa..
boli.
nie codziennie spotykamy ludzi, hm.. takich. nie wiem nawet jak to nazwać kim dla mnie był. nie, nie był, jest, bo tego z siebie sie nie da wyrzucić. on jest dla mnie, tylko po prostu go już nie ma. ktoś tak bliski, bratnia dusza, dzielił nas jeden dzień i 3 lata różnicy, ten sam znak, to samo podejście, ta sama ogromna wrażliwość. byliśmy swoim wewnętrznym odbiciem lustrzanym. widzieliśmy się kilka razy, nie musieliśmy sie widywać, wystarczyło, ze byliśmy zwyczajnie. ale mi brakowalo go czasem obok, chciałam przytulić, pogłaskać gdy było mu źle..
bardzo trzeźwo stoje na ziemi, sceptycznie podchodze do ludzi i z dystansem, on jest jedyną osobą, jedyną, na którą nie umiem powiedzieć złego słowa mimo tego jak się zachowywał, co robił..
tęsknie strasznie..
nie wiem co to jest, ale jak mu źle, mnie też boli, bezradność jest tragiczna.. cierpliwie czekalam, znosilam wszystko, starałam sie rozumieć, tłumaczyć, wreszcie sie odezwał, ale to juz nie on.. zrobił to, co ja często robie w wiekszym, lub mniejszym stopniu, zabunkrował sie.. jest obcy i nie bede nawet próbowała przebić sie przez jego skorupe, nie zbawie swiata, rany.. żeby kiedyś tak był mi bliski, jak ja jestem bliska ludziom..
"wcale nie jest powiedziane, że ciagle dając kiedys coś dostaniesz"
ludzie nie są mi obojetni, ale czasem chciałabym się czuć, ze i ja nie jestem im obojetna..
był, chce sobie przyswajać to słowo.
kim on był?! że tyle emocjo we mnie wzbudził, tak bliski mi JEST. nie umiem o nim nie mysleć, troszczyć sie i martwić. nie umiem tego nazwać, bo nie sa to relacje damsko-męskie, jakaś magia, strasznie mi go brak.. jego niesamowity uśmiech, ciepły, wrażliwy głos.. uwielbiałam jak mówił na mnie Niunia, ale.. Niuni już nie ma... .
:(