zaniemogła
masakra jakaś..
kilka lat tak nie chorowałam. tyle miałam zrobić, co najważniejsze zobowiązałam się pomóc dzieciom z domów dziecka, chyba wspominałam, że z grupą znajomych zrobiliśmy akcję -zbiórka prezentów dla dzieci z 2 okolicznych domów.
w domu dzieje się źle, dziś poległa kolejna siostra, chora, ja wczoraj majaczyłam z gorączki.. oj nie jest dobrze, chciałabym pomóc mamie, posprzątać pokój, dom, miałam pomyć okna.. tja.. a nawet bolą mnie gałki oczne od patrzenia, nie mówiąc o tyłku i kręgosłupie od leżenia :/
już. musiałam ponażekać sobie :)
ogólnie to żadnych pozytywów wkoło..
żadnej radości ze świąt, są tylko dodatkowym obciążeniem, że trzeba więcej robić i narzucona odgórnie atmosfera super szczęścia, co mija się w zupełności z rzeczywistością..